Aktualności


Aktualności 24.10. 2013
KIEDYŚ WRÓCIMY
KOCHAMY WAS








piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 15

Cecylia
CC postawiła swoje rzeczy obok wielkiej kanapy w Domu Pracy Twórczej zespołu. Nadal nie mogła w to uwierzyć. Nigdy nie spodziewała się czegoś tak cudownego, czegoś jednocześnie wspaniałego i trochę przerażającego. Bo mimo wszystko bała się, jak teraz będzie wyglądać jej życie. Czy straci kontakt z Sebą, czy jeszcze kiedyś zobaczy swoich „rodziców” i czy odnajdzie się w byciu stylistką zespołu. Alek zauważył jej zaniepokojoną minę.
-Ej, wszystko gra, C?
-Powiedzmy - odparła i usiadła po turecku obok swoich bagaży.
-No chyba nie. Mała, powiedz mi o co chodzi. Myślałem, że teraz jest już ok…
-Bo jest. Naprawdę, ja tylko… trochę… nie wiem jak to teraz wszystko będzie…
-Nieważnie jak, ważne żeby w ogóle jakoś było C - pocieszył ją Alek. W tym samym momencie do salonu wszedł Wojtek i Grzesiek. Obaj na widok CC stanęli jak wryci. Wokalista rzucił zrozpaczone spojrzenie Alkowi.
-Stary, myślałem, że to obgadaliśmy.
-To nie tak jak myślisz… - próbował wytłumaczyć gitarzysta.
-Ja idę do kuchni, zaraz wpadnie reszta chłopaków i nie wtrącam się w waszą kłótnię - wtrącił Grzesiek i wyszedł. Alek westchnął zrezygnowany, a CC delikatnie zmarszczyła brwi.
-No już. Mów o co chodzi - powiedział wokalista.
-Wojtek, wrzuć na luz. Błagam Cię. Trochę przesadzasz.
-JA?!
-Mogę Cię prosić na słówko do ogrodu?
-Ta. Jasne. Obyś miał dobry powód.
I obaj muzycy skierowali się w stronę ogrodu, zostawiając CC siedzącą koło swoich rzeczy. Zrobiło jej się głupio. Alek najwidoczniej nikogo nie uprzedził, że ma z nimi zamieszkać. Znowu napadła ją ochota by opuścić Dom Pracy Twórczej, ale wiedziała, że teraz to bez sensu, bo prawda była taka, że nie miała dokąd pójść.
***
Alek zestresowany do granic możliwości próbował wyjaśnić wokaliście, czemu CC znowu jest w ich domu.
-Stary, mówiłem Ci o jej rodzinie, o jej talencie.
-Dobra ja to rozumiem, ale taka prawda, że to nie nasza cholerna sprawa. Alek weź się w garść! Zachowujesz się gorzej niż Tomek, jeżeli to możliwe. Wystarczy chyba już, że on jeden chodzi jak nawiedzony i ciągle mamrocze coś o tej cudownej i dziwnej Gracji. Błagam was ludzie…
-Może to Ty przesadzasz?
Wojtek rzucił przyjacielowi mordercze spojrzenie. Alek uniósł ręce w geście kapitulacji, ale po chwili znowu podjął próbę przekonania wokalisty do swojego pomysłu.
-Będzie naszą stylistką. Zna się na tym. Jest dobra. I ma naprawdę nieziemski głos…
-Może sobie mieć głos lepszy od nas wszystkich razem wziętych, zresztą… to chyba nieważne. NIE NASZA SPRAWA STARY! Niech to do Ciebie dotrze!
-Wojtek nie kłóćmy się o coś takiego.
-Ok. Zgadzam się. Powiedz jej żeby zabrała swoje rzeczy i wyniosła się, a zapomnimy o całej sprawie.
-Traktuję ją jak młodszą siostrę! Czuję, że muszę jej pomóc. Mam ją teraz zawieść? Powiedzieć jej, że musi się wyprowadzić?
-Jeśli Ty tego nie zrobisz… ja to zrobię.
W tym momencie podszedł do nich Tomek.
-Co tam, przyjaciele wy moi? Widzieliście może Grace? Miała tu być. Może już tu jest…
-Widzisz ? Mówiłem Ci - Wojtek wskazał na Tomka - Zachowuje się jak  nawiedzony. Tak nie może być. Ej Tomek, stary jesteś z nami?
-Niestety tak, a powinienem pogadać z Grace. Ona ma kota. Nazywa się Serafin..
-Stop ! – krzyknął Wojtek.
-Przejdzie mu - mruknął Alek - To faza przejściowa, dobrze wiesz.
-Dobra, dobra.. trochę… a  zresztą. Słyszałem o czym gadaliście. Jak dla mnie ta CC może tu zostać. Reszta zespołu się zgadza.
-I widzisz - dodał cicho Alek. Wojtek westchnął i przymknął na chwilę oczy.
-Ok! Zgadzam się. Niech z nami mieszka. Może nie będzie tak źle.
-Nie będzie. Zobaczysz - zapewnił go Alek i szczęśliwy pobiegł do salonu.
***
Alek wbiegł do salonu w tym samym momencie, w którym CC splatała swoje trzy dredy w warkocza. Zatrzymał się lekko zdziwiony, a na ten widok dziewczyna zaśmiała się cicho.
-Pomysłowe – powiedział z uśmiechem.
-Dzięki. A więc… - spojrzała na niego pytająco.
-Możesz z nami zostać.
-Yay! Nie wierzę no, nie wierzę ! - CC zaczęła skakać z radości, a po chwili rzuciła się w objęcia Alka.
-Spokojnie, C ! - zaśmiał się gitarzysta. Lubił patrzeć na jej rozpromienioną twarz. Czuł się wtedy o wiele spokojniejszy - Chodź pokaże Ci, gdzie będziesz spała.
CC poszła za Alkiem w głąb kremowego korytarza, oraz dalej schodami na pierwsze piętro. Wskazał na ostatnie drzwi po lewej stronie. Dziewczyna delikatnie pchnęła drzwi i weszła do pokoju. Był wielkości jej poddasza, może nawet trochę mniejszy, ale przez to był przytulniejszy. Ściany i skos były kremowo - czekoladowe. Duże okno dachowe wpuszczało do pokoiku złote promienie słońca. W rogu stało wysokie łóżko, a obok drzwi mahoniowa komoda. CC już sobie wyobraziła jak tu siedzi wieczorami z kubkiem gorącego kakao i książką. Na podłodze leżał ogromny, miękki dywan przywodzący na myśl piasek z plaży. Alek zauważył jej minę. Błędnie ją odczytał.
-Jest trochę mały, wiem…
-Żartujesz? - wpadła mu w słowo CC - Jest cudowny! Taki uroczy, ciepły... niesamowity - ostatnie słowa powiedziała bardziej do siebie niż do wokalisty, położyła swoje rzeczy w nogach łóżka i uchyliła okno dachowe. Świeży wietrzyk połaskotał ja po twarzy. Zaśmiała się cicho.
-Cieszę się, że Ci się podoba - powiedział Alek siadając w zielonym fotelu, którego CC wcześniej nie zauważyła.
-Nawet nie wiem… jak Ci dziękować… - odparła cicho, opadając na łóżko. Po chwili znowu się zaśmiała.
Alek nie mógł się powstrzymać i też zaczął się śmiać. Śmiali się razem, tak naprawdę z niczego przez kilka chwil, aż w końcu Alek wstał i usiadł obok dziewczyny na łóżku. Spojrzała na niego, a jej źrenice powiększyły tak bardzo, że niemal nie było widać tęczówki.
-Pamiętasz jak mówiłem Ci, że mogłabyś stworzyć duet z tą Gracją? - spytał, a CC pokiwała głową - Ok, więc skoro teraz z nami mieszkasz, to może załatwię Ci na jutro spotkanie z nią. Spytam Tomka, czy udałoby mu się ściągnąć tą Grace znowu do nas. Chociaż to nie powinno być trudne - zaśmiał się pod nosem. Zapoznacie się i spróbujecie coś razem zaśpiewać. Co Ty na to?
-Świetny pomysł! Naprawdę. Wow… - CC wstała i zrobiła piruet, znowu stając przy oknie i wdychając chłodne powietrze, przymknęła oczy. Alek wstał i wyszedł cicho. CC nie chciała się ruszać, nie chciała otwierać oczu. Bała się, że jeśli zrobi cokolwiek, jeśli wykona choćby najdelikatniejszy ruch ten idealny świat się rozpadnie.
Stała tak minuty, może godziny, a nawet lata. Sama nie wiedziała. Otworzyła powoli oczy, a jej piękny pokój nadal istniał, całkowicie realny. Wciąż się uśmiechając dziewczyna rozpakowała swoje sztalugi, szkicowniki i ubrania. Gitarę ustawiła obok łóżka, a sztalugi pod oknem, żeby mieć dobre światło do malowania. Zdawała sobie sprawę, że  w obecnej sytuacji będzie musiała rzucić studia na rzecz podróży z zespołem. Zrobiło jej się trochę przykro. Naprawdę kochała malować i lubiła swoje studia. Pokręciła głową. Nie, powiedziała do siebie stanowczo, nie możesz teraz myśleć negatywnie, nowe życie, zaczynasz nowe życie.
Wyszła na korytarz i niepewnie otworzyła drzwi tuż obok swoich. Okazało się, że to jej własna łazienka ( przynajmniej tak głosiła karteczka „Łazienka CC”). Rozmiarem była idealna. Nie za duża, nie za mała. Akurat na wannę, a także prysznic. Najbardziej urzekła ją biała toaletka. Cała łazienka była w kolorystyce błękitu i bieli. Pachniało… solą i morzem. CC zapiszczała cicho z radości.  Nie mogło chyba być już bardziej idealnie. Wyszła z łazienki, a na korytarzu wpadła na Wojtka.
-Przeprasz…
-Daj spokój - mruknął wokalista - I tak nie jestem za tym, żebyś tu mieszkała.
-Ja… ale ja tylko…
Wojtek pokręcił głową i zszedł szybko po schodach. CC poczuła dziwne ukłucie. Zrobiło jej się przykro, że nie cały zespół ją akceptuje. Ale nie mogła się poddać. Udowodni i Wojtkowi, i wszystkim innym, że da sobie radę. Uśmiechnęła się pewna siebie. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze wiszącym obok schodów. Widziała niby siebie, ale była to tak jakby nowa ona. CC, która nie bała się już podejmować wyzwania i zaczynała coś nowego. Podeszła powoli do okna i wyjrzała przez nie. Po drugiej strony ulicy w cieniu wielkiej wierzby stał chłopak. CC wstrzymała oddech. Była pewna. To był Alan. Uśmiechał się do niej. Dziewczyna przerażona cofnęła się parę kroków. Skąd Alan wiedział, że tu była? Znowu wyjrzała, ale chłopak zniknął. CC pokręciła głową i wróciła do swojego pokoju. Musiała spotkać się z tym Alanem. Jak najszybciej.

Cat
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Macie następny. Wasza ulubiona CC ;) Tym razem wstawiamy CC, ale chciałyśmy wam przypomnieć - bloga prowadzimy we trójkę. Miłego czytania, następny po 20 :) Zapraszamy do zakładki Opowiadania/imaginy, gdzie znajdziecie imagin by Lamczi, a także do zakładki Pytania/kontakt, gdzie możecie nas pytać o co tylko chcecie :)
Przesyłam pozdrowienia z zadupia !
Merida

piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 14

Cecylia
Następnego dnia CC obudziła się w fatalnym nastroju. Była wczoraj taka oschła dla Alka. Nie zasługiwał na to. Martwił się o nią. Co było zaskakujące. Przecież mimo wszystko był sławnym gitarzystą. Tacy ludzie nie zawracają sobie głowy każdym fanem z osobna. Więc powinna się poczuć wdzięczna. Zrobiło jej się głupio. Wstała, ubrała czerwony T-shirt, czarną plisowaną spódnicę, i skórzaną kurtkę z ćwiekami. Do tego założyła swoje ciężkie glany i zorientowała się, że jest 8:30, więc ma mało czasu, żeby dotrzeć pod Hard Rock Café. Jej „rodzice” na szczęście jeszcze spali. Nie chciała o tym myśleć, ale wiedziała, że długo nie pociągnie udając, że wszystko jest ok. Wzięła torbę ozdobioną naszywkami rockowych zespołów i cicho wyszła z domu.
Pod Hard Rock Café zaszła punktualnie na godzinę 9. Alek już na nią czekał, ubrany w czarną kurtkę i jasne spodnie. CC podeszła do niego.
-Cześć-powiedziała nieśmiało, jakby rozmawiała z nim pierwszy raz.
-No cześć. Czemu wczoraj nie odbierałaś? I czemu wyszłaś wtedy? Czy ja albo Wojtek powiedzieliśmy coś nie tak…
-Alek… przepraszam-wpadła mu w słowo. Gitarzysta uniósł brwi.
-Za co ?
-Wczoraj do mnie zadzwoniłeś, a  ja byłam dla Ciebie taka niemiła, i w ogóle.
-Hej, nie no wyluzuj C-Alek uśmiechnął się do niej i podał jej szkicownik. Odwzajemniła uśmiech i schowała zeszyt do torby.
-To czemu wtedy wyszłaś ?
-Ja… sama nie wiem-powiedziała CC nie chcąc mówić mu prawdy.
-Szkoda, że poszłaś. Potem przyszła dziewczyna. Gracja. Też ma niezły głos i myśleliśmy czy nie mogłybyście zrobić duetu. Ale Ty wyszłaś…
-Gdybym wiedziała, nie poszłabym. Na serio-odparła CC.
-Na pewno jeszcze będzie okazja. Zadzwonię potem do Tomka, i spytam czy może jeszcze raz ściągnąć tą Grację do Domu Pracy Twórczej. A… jak w Twoim domu?
Dziewczyna spuściła wzrok. Nagle poczuła jakby ktoś z całej siły uderzył ją w brzuch. Po jej policzku stoczyła się łza. Wiedziała, że zachowuje się jak mała dziewczynka, ale nie potrafiła powstrzymać łez w żaden sposób. Alek popatrzył na nią z zaniepokojoną miną.
-Myślę, że nie jest ok, prawda ?-spytał retorycznie. CC pokiwała głową i otarła łzy.
-Ja po prostu teraz wiem. Wiem, że nie chcę tam więcej mieszkać z tymi ludźmi. Ta więź rodzice-córka pękła. Nie ma jej.
-C..
-Przepraszam-dziewczyna wpadła Alkowi w słowo.
-A teraz to za co ?
-No za ten płacz. I ogólnie. Ja nie chce tu robić histerii czy…
Alek się zaśmiał co kompletnie zbiło ją z tropu. Nawet na chwilę przestała płakać i spojrzała na niego zdziwiona.
-Ej, no co ?-spytała lekko oburzona teraz. Gitarzysta przestał się śmiać, ale nadal szeroko się uśmiechał.
-No bo, to śmieszne, C. Przepraszasz za to, że płaczesz ? Dziewczyno, ja rozumiem takie rzeczy, naprawdę.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego.
-No nic-powiedziała-muszę lecieć. Chcę zapytać czy mogłabym mieszkać w akademiku, bo jak nie to będę musiała poszukać jakiegoś taniego mieszkanka. No… to dzięki za szkicownik. Wczorajszy dzień był niesamowity. Dziękuję. To… pa-powiedziała i jeszcze raz się uśmiechnęła, chociaż teraz było jej smutno. Odwróciła się nie czekając na to co gitarzysta odpowie i odeszła.

Alek spanikował. Nie wiedział co robić. CC odchodziła. A czuł się za nią odpowiedzialny. Trochę jak starszy brat. Nie chciał żeby odeszła. W sekundę podjął BARDZO ryzykowną decyzję. Pobiegł za nią i chwycił ja za ramię. Odwróciła się zdziwiona i spojrzała na niego. Alek westchnął.
-Słuchaj wiem jak to zabrzmi, ale muszę się upewnić. Wyprowadzasz się z
domu ?
-No tak-odparła-Nie dam rady mieszkać z tymi ludźmi. Jestem tego pewna.
-Pewna ?
-Tak. Słuchaj muszę lecieć…
-Czekaj-zatrzymał ją-Ja wiem jak to zabrzmi, ale pamiętasz nasz koncert ?
Ubrałaś i umalowałaś wtedy chłopaków. Znasz się na rzeczy. Może…
przeprowadzisz się do nas i będziesz jeździła z nami jako stylistka ?
Spojrzała na niego zszokowana, ale Alek zauważył cień nadziei w jej oczach.

Zamieszkać z zespołem i być ich osobistą stylistka ? To przecież było jak sen,
marzenie, coś co się normalnie nie dzieje. CC zabrakło tchu.
-Mówisz serio ?-zdołała wykrztusić. Alek uśmiechnął się i pokiwał głową.
-To jak, zgadzasz się ?
-Ale co na to reszta zespołu ?
-To się załatwi. Nie panikuj. Tak czy nie, C ?
-No ja nie wiem… ale skoro… O matko, no tak zgadzam się !-zawołała
szczęśliwa do granic możliwości i pod wpływem impulsu rzuciła mu się na szyję. Odwzajemnił jej uścisk.

Alek widział jaka CC jest szczęśliwa. I jakoś mu ulżyło. Nie wiedział co na to
reszta chłopaków, ale miał to teraz gdzieś. Liczyło się to, że pomógł CC. To
było teraz najważniejsze. Zaprowadził ją do auta i podjechali pod jej dom.
Miała zabrać rzeczy i zostawić list dla jej „rodziców”. Gitarzysta czuł się
wspaniale z tym, że jej pomaga. Ryzykował, ale robił coś słusznego. Dla CC. I
to było piękne.

CC wbiegła do domu najszybciej jak mogła. Wzięła dwie duże torby i zaczęła
pakować swoje rzeczy. Nie wierzyła w to, ale jednak czuła jak radość unosi ją
wysoko na chmury do tęczy i jednorożców. Aż chciało jej się śmiać. Spakowała
ubrania, szkicowniki, przybory do malowania, gitarę, i rzeczy prywatne. Kiedy
jej pokój na poddaszu był niemal pusty napisała list. Wyjaśniła wszystko,
przeprosiła za to, że opuszcza dom i podziękowała za te 19 lat mimo
wszystko. Poczuła jak łzy znowu cisną jej się do oczu, ale tym razem zdołała
się opanować. Położyła list przed drzwiami sypialni jej „rodziców”. Przeszła
ostatni raz po domu. Kota już nie miała, bo na dniach podobno, gdy była na
zajęciach ktoś go odebrał, także się nie martwiła.
Wybiegła z domu i wsiadła do samochodu Alka. Uśmiechnął się do niej, a ona
odwzajemniła uśmiech i rzuciła ostatnie spojrzenie na dom. Teraz będzie miała nowy dom. Zaczynała nowe życie. 

Cat
---------------------------------------------------------------------------------------------------- 
No to za ładne komentowanie łapcie rozdział od CC :D Mamy nadzieję, że się podoba. Jako,
że dzisiaj was rozpieścimy i dodamy jeszcze imagina, to nowy rozdział pojawi się za 20 
komentów :D Także tego, komentujcie, obserwujcie i zapraszamy do zakładki
opowiadania/imaginy :) 

wtorek, 18 grudnia 2012

Rozdział 13

Rozalia
Następnego dnia Rose czekała na Grześka przed drzwiami Rondo Royal. Zimny wiatr łaskotał ją lekko po zarumienionych policzkach, a słońce rzucało światło na jej ciemne włosy nadając im niesamowity blask. Była strasznie przejęta randką, co zdarzało jej się bardzo rzadko. Z reguły czuła się pewnie i swobodnie, kiedy spotykała się z chłopakami, ale nie teraz. W końcu od tej randki zależało, czy Rozalia spodoba się perkusiście i zaczną ze sobą chodzić, czy też nie, a tego dziewczyna by nie zniosła. Wzięła się jednak w garść i znów przybrała swoją uwodzicielską maskę, kiedy tylko zobaczyła, że Grzesiek się zbliża.

- Cześć, długo tu już czekasz ? Jest strasznie zimno ! – Przywitał się.

- Nie tak długo… Wchodzimy ?

- Jasne, pewnie.

 Chyba wyczuł zdenerwowanie Rose, bo dziewczyna zauważyła, że zachowuje się jakoś tak pewniej siebie. Nie mogła na to pozwolić, więc kiedy tylko zajęli miejsce przy pięknie wyglądającym stoliku zagadnęła ze słodkim uśmieszkiem:

- Do twarzy ci w tym kolorze.

Muzyk spojrzał odruchowo na swoją błękitną koszulę.

- Eeem, dzięki – odparł już mniej śmiałym tonem (doskonale !) – To co zamawiamy ?

- No nie wiem – Rose zerknęła z kaprysem na kartę dań – może półmisek owoców morza ?

Grześkowi rozszerzyły się oczy kiedy spojrzał na cenę dania. Jeszcze bardziej onieśmielony powiedział:

- Nie chcę cię zasmucać, ale nie mam przy sobie 3000 zł.

- Ojj, to nie problem. Przecież zapłacę. – Odparła ze śmiechem.

- Nie, no coś ty ! Znaczy jak ty chcesz ten półmisek to bierz, ja wezmę coś tańszego i tyle…

- Nie wygłupiaj się – przekonywała, cały czas zalotnie się śmiejąc - dla mnie to nie problem… z resztą sama nie zjem całego.

- No dobra…

 Po złożeniu zamówienia zapadła nieco niezręczna cisza. Rose już miała rzucić w jego stronę jakiś kolejny komplement, kiedy Grzesiek zaczął:

- Pamiętasz jak mówiłem ci, kiedy rozmawialiśmy przez komórkę, że mam ci coś do powiedzenia ?

- No tak… Właśnie ! – Dziewczyna dopiero teraz przypomniała sobie po co się tu w ogóle umówili. - Co to takiego było ?

- No więc… Wiesz, odkąd cię spotkałem jaa… - Tak się jąkał, że Rozalia miała ochotę wykrzyczeć mu prosto w twarz: ‘No wyduś to z siebie człowieku !’, na szczęście się powstrzymała. – Bardzo mi się podobasz, okej ? – Powiedział w końcu, trochę wkurzony chyba na samego siebie, że to wyznanie zupełnie mu nie wyszło.

Rose wstrzymała oddech. Ledwo ukryła swój tryumfalny uśmiech i odparła:

- Dzięki… Wiesz, nie spodziewałam się, że mogłabym się spodobać komuś tak wyjątkowemu jak ty. – Spuściła wzrok, żeby przypadkiem nie zobaczył w jej oczach jakiejś oznaki histerycznej radości. – Bałam się powiedzieć ci to wcześniej, ale skoro już jesteśmy tacy szczerzy wobec siebie, to… Ty też mi się bardzo podobasz.

Perkusista wydał jakiś dziwny dźwięk. Prawdopodobnie zdziwienia.

- Serio ? Nigdy bym nie pomyślał, że…

Dziewczynie zaczynało się już zbierać na wymioty od tej ‘słodkiej scenki’, ale musiała grać dalej.

- No to pomyśl ! Jesteś naprawdę fajnym gościem, a w dodatku przystojnym, więc czemu miałbyś mi się nie spodobać ? – Zdobyła się uśmiech.

- No sam nie wiem… W każdym razie, kiedy zobaczyłem cię pierwszy raz od razu poczułem coś w stylu… no nie wiem… przeznaczenia ?

No teraz to zaszalał ! Rozalię tak załamała jego głupota, że już nie mogła się powstrzymać i cicho zaśmiała się pod nosem, jednak szybko zamieniła ten odgłos w kaszel i napiła się wody. Nie dobrze ! A co jak zacznie coś podejrzewać ?!

Na szczęście kelner wybawił Rose z opresji przynosząc do stolika zamówione danie.

- Łooł ! Robi wrażenie ! – Rzucił chłopak.

- Taak, tak. Ładnie podane.

 Rozalia mówiła już nieco znudzonym głosem. Miała na dzisiaj dość Grześka. Nie przypuszczała, że może jej tak działać na nerwy. Oczywiście była zachwycona faktem, że wszystko idzie po jej myśli i była pewna, że niedługo ze sobą będą, jednak musiała póki co od niego odpocząć. Z resztą mogła już sobie trochę odpuścić te słodkie tekściki. I tak był nią oczarowany.

Po zjedzeniu owoców morza zapłacili rachunek i wyszli z restauracji.

- W końcu świeże powietrze ! – Grzesiek odchylił głowę do tyłu. – Idziesz do domu na piechotę ?

Rose przyjechała tu samochodem, ale stwierdziła, że wspólny spacer może być okazją na coś więcej.

- Tak – skłamała

- To może cię odprowadzę ?

- No jasne ! – odpowiedziała udając zaskoczenie propozycją.

Przez całą drogę właściwie nic się nie działo. Muzyk opowiadał jej cały czas o koncertach zespołu, żeby jakoś podtrzymać temat, a dziewczyna udawała wielce zainteresowaną jego historiami.

Kiedy stanęli przed bramą odgradzającą jej willę od normalnego świata Rozalia odgarnęła włosy z czoła i uśmiechnęła się słodko.

- No, to tutaj.

- Łoo, niezły dom ! – Grzesiek wytrzeszczył oczy na widok budowli wielkości małego bloku mieszkalnego.

- Dzięki – zaśmiała się i spuściła wzrok, żeby udać zawstydzoną.

Usłyszała jak chłopak robi krok w jej stronę. Dziewczynę przeszedł dreszcz. Perkusista uniósł lekko jej brodę i spojrzał głęboko w oczy.

- Jesteś naprawdę piękna – Powiedział.

Rose cały czas oszołomiona jego niespodziewanym zachowaniem nic nie odpowiedziała.

Grzesiek zaczął zbliżać swoją twarz do jej coraz bliżej i bliżej i bliżej.

- Boże, tylko żeby się za bardzo nie ślinił – pomyślała dziewczyna przerażona swoją wizją.

Ich usta złączyły się w pocałunku. Nie trwał on długo. Może dwie sekundy. Był taki… nijaki. Zupełnie bez sensu… bez smaku.

Rozalia oderwała delikatnie swoje usta od jego, uśmiechnęła się tylko zalotnie i ruszyła w stronę domu.

Lamczi 
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Heeej ! Łapcie 13 rozdział (aaaaa 13 xd) tym razem od Lamczi. No to znowu zaganiamy was do roboty ! 15 komentów i macie następny ! :D   

piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział 12

Cecylia
CC wielokrotnie patrzyła na ekran telefonu, gdy ten dzwonił. Alek próbował z nią pogadać, ale ona nie odbierała. Czuła się źle. Nie chodziło o Sebę, ani o tą podobną do niej dziewczynę, ani nawet o wizytę w Domu Pracy Twórczej. Siedząc na kanapie, na swoim poddaszu wiedziała , że chodzi o coś co zabolało ją, jak jeszcze nigdy nic. Adopcja. Łzy popłynęły po jej bladej twarzy. Otarła je rękawem swetra. Chciała iść spać, żeby nie musieć rano wstać, zejść na dół i rozmawiać z ludźmi, którzy podawali się za jej rodziców przez około 19 lat. Nie chciała tego. Ale nie wiedziała jak tego uniknąć. Siedziała tak cicho płacząc do trzeciej w nocy. Były chwile, kiedy żałowała, że wyszła wcześniej z domu muzyków. Tam jakoś, przy Alku zapominała o zmartwieniach. 
 Dziewczyna bez namysłu ubrała się, wzięła futerał z gitarą, torbę i wyszła. Skierowała się do pobliskiego parku z alejkami. Było ciemno, a latarnie świeciły mglistym, żółtym światłem. CC usiadła na jednej z ławek. Sięgnęła do torby i po chwili spanikowała. Dostała mini zawału. Jej szkicownik zniknął.
 Przetrząsnęła całą torbę, ale go nie znalazła. Dopiero po chwili przypomniała sobie , gdzie ostatni raz go miała. W Domu Pracy Twórczej. Pewnie tam go zostawiła. No super, pomyślała wściekła. Wyjęła gitarę i zaczęła grać pierwszą melodię jaka jej przyszła do głowy: „Howl” zespołu Florence and the Machine. Zaczęła śpiewać. To zawsze ją uspokajało i pozwalało jej na chwilę zapomnieć o rzeczywistości. Śpiewała z zamkniętymi oczami. Grała intuicyjnie. Już nie istniał ten fałszywy świat, tylko ten piękny, w którym CC żyła za każdym razem, gdy miała kontakt z muzyką czy sztuką. Glanem wystukiwała sobie rytm. Gdy skończyła śpiewać, nadal z zamkniętymi oczami uśmiechnęła się delikatnie. Wtedy usłyszała klaskanie. Gwałtownie zerwała się na nogi otwierając oczy. Kilka metrów od ławki stał wysoki blondyn, o szczupłej, bladej twarzy i intensywnie niebieskich oczach. Był cały ubrany na czarno, w czarne spodnie, buty i długi czarny płaszcz. Podszedł do CC. Teraz zauważyła, że jego włosy są prawie białe, a na oko miał 20 lat. Uśmiechał się dziwnie. Dziewczyna nie spuszczając wzroku z chłopaka sięgnęła po futerał i torbę. Nie umknęło to uwadze nieznajomego.
-Nie !-zawołał. CC zamarła - nie uciekaj - poprosił cicho niebieskooki. Dziewczyna niepewnie odłożyła rzeczy na ławkę i usiadła. Chłopak podszedł i usiadł obok niej. Teraz CC widziała, że był naprawdę przystojny.
-Jestem Alan - przedstawił się - a Ty masz niesamowity głos - dodał z uśmiechem. CC zmieszała się.
-Em…dzięki. Jestem Cecylia, ale wszyscy mówią do mnie CC lub C.
-Śliczne imię - powiedział niebieskooki.
-Hm, no tak. Wiesz… ja będę musiała już chyba iść… - dziewczyna zaczęła wstawać.
-Jesteś smutna, zła, czujesz się… czyżby oszukana ? - zapytał Alan, a CC spojrzała na niego zdziwiona. Skąd on to wiedział ?
-Nie. Nie wiem o czym mówisz. Ani kim jesteś. I wiem tylko, że muszę iść - powiedziała zdenerwowana. Spakowała szybko gitarę i wzięła torbę. Chłopak złapał ją za rękę.
-Nie ucieka się przed problemami, mała CC - zaśmiał się. Dziewczyna poczuła jak powoli robi się wściekła.
-Słuchaj Ty, kimkolwiek jesteś Alanie, nie wiem za kogo się uważasz, żeby tak do mnie mówić i…
Chłopak zbliżył swoją twarz do jej twarzy. CC zesztywniała. Poczuła na swojej twarzy jego chłodny oddech. Nie wiedziała czy wyrwać się i uciekać, czy krzyczeć o pomoc. Alan spojrzał jej w oczy. CC poczuła dreszcze. Nie wiedziała czy pozytywne czy nie. Chłopak zaśmiał się cicho. Pocałował ją w policzek i wyszeptał jej do ucha:
-Nie ucieka się przed problemami - po czym odszedł szybkim krokiem. CC patrzyła jak znika w cieniu pomiędzy drzewami z dala od światła latarni. Dziewczyna nadal czuła na policzku chłodny pocałunek. Ok, może trzecia w nocy, to zły pomysł na spacer po mieście, ale ona była pewna, że ten Alan nie był jakimś pedofilem czy psychopatą, chociaż całe to zajście było dziwne do granic możliwości. Skąd chłopak wiedział, że CC jest zła, smutna i czuje się oszukana ? Nie mógł tego odczytać z jej miny. Nawet nie myślała o tym śpiewając piosenkę, więc skąd wiedział ? CC szybko wróciła do domu co chwila oglądając się za siebie. Raz miała wrażenie, że zauważyła blondyna, ale jej wyobraźnia mogła jej płatać figle. Gdy o czwartej znowu znalazła się na swoim poddaszu poczuła się o wiele lepiej, ale nadal była nieco zaniepokojona. O dziwo zadzwonił jej telefon. Co jeszcze bardziej ją zdziwiło dzwonił  Alek. Bez wahania odebrała.
-Halo ?
-C ! Nareszcie, kurde, co się stało ? Wyszłaś bez słowa. A potem nie odbierałaś telefonu…
-Chyba zostawiłam u was mój szkicownik - wtrąciła CC.
-Aaa… no tak. Jest tutaj.
-Możesz go… nie otwierać ?
-Jasne, nie no spoko. To prywatne. Nawet o tym nie pomyślałem. Przywieźć Ci go teraz ?
-Teraz ?! - CC zdziwiła się propozycją gitarzysty - Jest czwarta nad ranem. Ej… właśnie, czemu Ty nie śpisz ?
-Bo czułem, że dopóki nie odbierzesz nie będę mógł zasnąć.
-Hm, to miło - powiedziała CC bezbarwnym głosem. Czuła się taka inna, po rozmowie z Alanem.
-Albo lepiej teraz połóżmy się oboje spać, a przywiozę Ci go jutro około 9, ok ?
-Ok. Będę czekać pod Hard Rock Café.
-Spoko. Dobranoc CC.
CC rozłączyła się. Nie wiedzieć czemu miała ochotę płakać, krzyczeć i milczeć jednocześnie. A najbardziej chciała porozmawiać z dziwnym Alanem. On wiedział coś co jej pomoże. Czuła to. Wiedziała o tym. I zamierzała znowu go spotkać i dowiedzieć co on jeszcze wie.

Cat 
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Haha, rozbraja mnie ten rozdział, taka jedna wielka schiza xd. No, więc macie kolejny, ale cóż.. jesteśmy zmuszone.. 10 komentów i będzie następny. Może zauważyliście, albo i nie, ale komentarzy jest coraz mniej, tak samo jak wyświetleń..
No nic, następny prawie gotowy, więc jak tylko się postaracie będzie szybko. A, i zapraszamy do zakładki Opowiadania/imaginy, w której już za niedługo pojawi się, krótkie opowiadanie - efekt mojej nudy przed angielskim xd.
Merida   

środa, 12 grudnia 2012

Rozdział 11

Gracja 
 2 dni później Gracja skakała już po pokoju wrzeszcząc w niebogłosy i tym samym informując wszystkich mieszkańców domu dziecka, o tym, że wygrała. Dziewczyna była jeszcze bardziej podekscytowana niż zazwyczaj, a normalny poziom jej ekscytacji był naprawdę trudny do przekroczenia. W kopercie, którą otrzymała znalazła bilet i wejściówkę, co znaczyło, że była tą jedyną szczęściarą, która wejdzie za kulisy ! Już nie mogła się doczekać kiedy zobaczy każdego muzyka z bliska. I będzie mogła uwierzyć, że oni naprawdę mają taki talent.

 W sobotę ładnie przyszykowana, ubrana w welurową sukienkę o kolorze butelkowej zieleni i z fioletową torbą z włóczki przewieszoną przez ramię wyszła z domu. Zapakowała ze sobą oczywiście bilet i wejściówkę, a także swój ‘twórczy zeszyt’. Myślała nad wzięciem lustrzanki, ale w końcu stwierdziła, że to nie jest jednak dobry pomysł. Po cichu wymknęła się z domu - w końcu zamierzała wrócić już po ciszy nocnej, więc nie chciała wzbudzać żadnych podejrzeń. Razem z Angelą system ‘późnego wracania’ miały już opanowany prawie do perfekcji, ale zawsze trzeba było uważać.

 Kiedy tylko stanęła przed klubem jej pewność siebie gdzieś wyparowała. Niby to taki zwykły koncert, ale po koncercie.. wejdzie tam.. pozna ich wszystkich..

 Gracja, wahając się lekko, przekroczyła próg wejściowy Hard Rock Cafe i zbliżyła się do wielkiego tłumu. Jakoś przebiła się pod samą scenę i oparła rękami o podest. Koncert się rozpoczął. Nawet jak chłopcy mówili coś do tłumu czuć było od nich taką cudowną, rozpierającą energię. Grace słuchała jak zaczarowana i śledziła wzrokiem każdego z członków zespołu. Dłużej zatrzymywała wzrok na wokalistach, którzy dawali z siebie wszystko. Tomek skakał po scenie i wkładał w śpiew całe swoje serce. W Gracji coś się poruszyło. Lekkie, miłe ciepło rozeszło się po jej ciele. Nie mogła oderwać oczu od całej siódemki. Słuchała, nawet nie śpiewała, a tym bardziej nie piszczała jak co poniektóre fanki, tylko wsłuchiwała się w rytm i słowa piosenek. Jedyne co chciała w tym momencie to stać i słuchać, nic więcej nie było jej do 
szczęścia potrzebne.

 Po koncercie, Gracja podążyła za plakietką z napisem ‘kulisy’, niezdecydowana stała przed drzwiami i patrzyła się na groźnie wyglądającego ochroniarza. Przekrzywiła głowę w lewo – on na nią spojrzał. Przekrzywiła głowę w prawo – on ze zdziwieniem zrobił to samo. Znowu w lewo – powtórzył to. Znowu w prawo, w lewo, w prawo, w lewo. Gracja nie mogła opanować charakterystycznego dla siebie chichotu. Wreszcie stwierdziła, że zanim tam wejdzie to może przecież się czegoś napić i w ten sposób ochłonie na tyle, by bez głupich chichotów wejść i nie zbłaźnić się przed chłopcami. Usiadła przy barze i zamówiła colę, po czym zaczęła przeglądać sms’y w telefonie. Było tam kilka od Daniela i Angeli, szybko im odpisała i schowała urządzenie w torbie. Nawet nie usłyszała kiedy jej telefon wydał charakterystyczny dźwięk i rozległy się pierwsze nuty ‘Coldplay – Yellow’.

 Już uspokojona podeszła do wcześniej ‘poznanego’ ochroniarza i uśmiechając się promiennie podała mu swoją wejściówkę. Facet wydawał się być zdziwiony.

-Dlaczego nie weszła pani wcześniej.. tylko.. – zapytał.

-Musiałam rozdać kilka autografów ! Ach Ci fani ! Są wszędzie ! – zachichotała Gracja i z uśmiechem przeszła przez drzwi do mniejszego pokoju gdzie unosił się zapach kawy. Zobaczyła tam cały zespół. No może nie cały. Brakowało tam Alka i Tomka, który jednak zaraz się pojawił. Gracja rozejrzała się po pokoju. Było jej trochę głupio od tak podejść. W końcu nie była ich znajomą czy coś. Kiedy tylko Tomek ją zobaczył podbiegł do niej i powiedział:

-A więc, masz na imię Gracja, tak ?

Grace się rozluźniła i już spokojnie, z uśmiechem zadowolonego kotka, który dostał mleko odpowiedziała, swoim dziecięcym i nieco piskliwym głosikiem.

-Tak, ale wszyscy mówią na mnie Grace.

-Ja jestem Tomek, ale jestem pewien, że chciałabyś poznać też cały zespół – powiedział do niej chłopak.

 Po chwili Gracja znała już każdego członka oprócz Alka. Miło się z nimi rozmawiało, wszyscy siedzieli i żartowali. Nadeszła jednak pora by się zbierać. Gracja już miała brać swoją torbę i żegnając się skierować się do wyjścia, gdy zatrzymał ją głos Tomka, który swoja drogą cały ten czas dziwnie się na nią patrzył:

-Hej.. a może poszłabyś z nami do naszego Domu Pracy Twórczej, co ? Pokazałbym.. to znaczy pokazalibyśmy Ci jak pracujemy i w ogóle..

Gracja była wniebowzięta ! Miała zobaczyć Dom Pracy Twórczej i spędzić jeszcze trochę czasu z całym zespołem. Cudo !

-Pewnie ! Tylko, że jest strasznie późno..

-Jeśli musisz wracać do domu..

-Nie. Spokojnie mogę iść. Tylko muszę najpierw coś załatwić. Mogę dojść trochę później ? –zapytała z nadzieją w głosie.

-Jasne.. pewnie.. tylko mam nadzieję, że do nas dojedziesz, bo chodzenie o tej porze raczej nie jest dobre.

-Obiecuję, że przyjadę do was taksówką, ok ? – powiedziała, po czym zapisała sobie adres i wyszła. 

Od razu po tym jak opuściła kulisy udała się do Daniela. Wiedziała, że pomimo tego, że jest późno on i tak nie będzie spał. Podeszła pod jego okno i rzuciła małym kamyczkiem w szybę. Po chwili w oknie ukazała się twarz Daniela, którą od razu na widok dziewczyny rozpromienił wielki uśmiech.

-Jak było ? –krzyknął.

-Jak ?! Chce mi się śpiewać, skakać i tańczyć ! Zaraz idę do ich Domu Pracy Twórczej !

-Zaraz ? –Danel spojrzał na zegarek- Jest strasznie późno.

-No i co ? Jestem duża. Poradzę sobie –odpowiedziała Gracja szczerząc się i bujając przy tym w lewo i w prawo.

-Tylko uważaj na siebie.. nie wiem co bym zrobił gdyby coś Ci się stało..

-Hihi, dobze, tato – odpowiedziała Gracja i już miała odejść, gdy nagle się odwróciła i powiedziała:

-A i Daniel ! Dziękuję.

Po czym odeszła i udała się prosto we wskazany przez Tomka adres. Daniel jeszcze długi czas śledził wzrokiem jej sylwetkę. Gracja nie zamierzała dzwonić po taksówkę. Nie chciało jej się  i nie miała na to kasy. Doskonale radziła sobie sama. Po drodze wpadła na jakąś dziewczynę. Wydawało jej się, że widziała ją już gdzieś wcześniej. Chyba na koncercie, ale nie zobaczyła w niej nic nietypowego. Chyba, że oczy.. takie jak moje –to pierwsze nasunęło jej się na myśl. Może i innego koloru ale identyczne. Gracja postanowiła to jednak zupełnie zignorować i poszła dalej w stronę Domu Pracy Twórczej. Kiedy tylko tam dotarła stanęła jak wryta. Znowu ta pewność siebie i lekkość do kontaktów jaką złapała ostatnio, ją opuściła. Stała tak i wpatrywała się w bramę zupełnie nie wiedząc co zrobić.

 Cały koncert Tomek skupiał uwagę tylko i wyłącznie na fakcie, że po występie spotka dziewczynę z nagrania. Jego uwagę w tłumie fanów skupiła tylko jedna dziewczyna, która słuchała jak zaczarowana tego jak grają. Przez cały koncert Tomek nie mógł oderwać od niej wzroku. Jak się potem okazało (normalnie jak w bajce !) była to Gracja – tajemnicza dziewczyna z nagrania. Teraz Tomek siedział w domu w swoim pokoju i czekał, na to jak Grace w końcu do nich przyjdzie. Powolnie podszedł do okna i zobaczył dziewczynę przed ich bramą. Stała przestępując z nogi na nogę i lekko bujając się w prawo i lewo, patrzyła się na bramę, a potem podniosła wzrok i spojrzała dokładnie w oczy chłopaka. Tomka przeszedł dziwny dreszcze. Jak szalony rzucił się do wyjścia z pokoju i na schody, żeby tylko jej otworzyć.

-Długo już tu stoisz ? –zapytał.

-Nie –odparła Grace śmiejąc się w charakterystyczny dla siebie sposób –nie długo, po prostu musiałam.. poczekać, aż mój kot Serafin pozwoli mi wejść – wyszczerzyła zęby w uśmiechu.

-Kot ? –odparł zdezorientowany Tomek. –Jaki kot ?-chłopak zaczął się rozglądać.

-No ten tutaj ! Siedzi koło mnie ! –zachichotała Gracja

Tomek patrzył na nią ze zdziwieniem i lekkim zmieszaniem.

-Aj nieważne..-Gracja coraz bardziej się śmiała. -no to pokaż mi ten wasz Dom Pracy Twórczej ! krzyknęła i w podskokach podbiegła do drzwi wejściowych. –Serafin chodź za mną kotku !
Tomek tylko pokręcił głową i zaśmiał się sam do siebie. –Co za dziewczyna ! Jest taka.. inna. –pomyślał i pobiegł za Gracją.

Merida
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Jejku przepraszam, że tak długo ! Obiecuję, że nowy rozdział wstawimy szybciutko ! Strasznie mi się ten nie podoba, ale nie mogłam was tak zostawić. A i tak wgl ktoś to jeszcze czyta ? Bo się zastanawiamy czy jest sens pisać..