Aktualności


Aktualności 24.10. 2013
KIEDYŚ WRÓCIMY
KOCHAMY WAS








piątek, 17 maja 2013

Rozdział 30

Rozalia 
Jakieś pół godziny później, Rose pożegnała się z Wojtkiem i ruszyła ku drzwiom swojej ogromnej willi. Już miała sięgnąć po klucze, kiedy nagle drzwi otworzyły się przed jej nosem z zawrotną prędkością. Dziewczyna cofnęła się odruchowo, doznając przy tym lekkiego ataku serca.
- Boże, nic ci nie jest! – Basia zaczęła ją ściskać, po czym oderwała się od niej i zmierzła ją wzrokiem – Gdzieś ty była?! Tak się o ciebie martwiłam. – w brązowych oczach Basi Rose dostrzegła jakiś dziwny błysk… jakby zakłopotania pomieszanego z przerażeniem. – Tak w ogóle, wchodź do środka. Ktoś na ciebie czeka.
Tak! Rodzice są już w domu. Zaraz opowie im, co jej się śniło, a potem przyjmie od nich górę prezentów… a może uda jej się ich nawet namówić na jednodniowy wypad do Paryża na jakiś pokaz mody?
Rozalia, roztrzęsiona z podekscytowania, przebiegła przez korytarz. Nagle stanęła jak wryta. W salonie wcale nie czekali na nią rodzice. Na beżowej, skórzanej kanapie siedziała ciocia dziewczyny, usilnie starając się wyglądać dystyngowanie, nawet kiedy zapadała się w miękkich poduchach. Na widok Rozalii, wstała z gracją i wygładziła grafitową, ołówkową spódnicę sięgającą do kolan. Miała perfekcyjnie proste, gładkie włosy do ramion, farbowane u najlepszego fryzjera w Warszawie na głęboko czarny kolor. Patrzyła na Rose swoimi niebieskimi oczami spod podkręconych, ciemnych rzęs. Sprawiała wrażenie, jakby wcale nie chciała się tu teraz znajdować i robiła łaskę Rozalii, że poświęciła swój cenny czas na czekanie na nią.
- Co ty tu robisz?! – mimo woli, z ust Rose wydobyło się to jakże uprzejme pytanie.
Ciotka zrobiła zniesmaczoną minę i podeszła do dziewczyny. Obcasy jej markowych, lakierowanych butów zagłuszyły ciszę, odbijając się od podłogi.
- Może nie tym tonem, moja droga? Chyba dobrze wiesz, dlaczego tu jestem. – Na te słowa przez twarz ciotki przeleciała fala tysiąca uczuć. Rozpaczy, gniewu, zmieszania.
Rose nigdy nie przepadała za swoją ciotką. Ba! Wprost jej nienawidziła. Czasami miała ochotę ją po prostu udusić. Na przykład, kiedy spotykali się w jakiejś wykwintnej restauracji całą rodziną i Rose chciała pochwalić się wszystkim swoimi sukcesami, a ciotka przerywała jej w połowie zdania sztucznie milutkim tonem i sprytnie zmieniała temat na jakieś biznesowe sprawy. Rozalia zapamiętała nawet, jak dawno temu dostała od mamy mówiącą lalkę - księżniczkę i bawiła się nią całe popołudnie. Jej ciotka weszła nagle do pokoju, wyrwała jej zabawkę z rączek i położyła ją na szafie.
- Boże, dziecko, ile można?! – rzuciła wyrafinowanym tonem i wyszła z pomieszczenia trzaskając drzwiami.
Ciotka prowadziła firmę razem z tatą Rose i była tak samo nadziana, jak on. Zawsze chodziła z komórką przy uchu, załatwiając jakiś kolejny kontrakt i zachowywała się jak prawdziwa profesjonalistka. Uśmiechała się może dwa razy na rok, a na jej twarzy zawsze był widoczny pewien grymas i obrzydzenie w stosunku do innych ludzi, zwłaszcza tych nieliczących się w świecie biznesu.
Już samo imię ciotki – Eliza – zawsze budziło w Rose jakieś dziwne uczucie przerażenia i zarazem nienawiści.
Ciotka chrząknęła.
- Nie oglądałaś rano wiadomości? – Spytała, wyrywając Rose z zamyślenia.
Zaraz, zaraz. Co ona powiedziała?! Wiadomości?! Rano?! Jak w jej śnie?! W jednej chwili, do Rozalii wszystko wróciło. Te okropne uczucia zalały ją tak nagle i z taką siłą, że Rose zrobiło się ciemno przed oczami. Opadła bezwiednie na kanapę i z trudem zaczęła nabierać powietrze do płuc.
A więc to prawda. Nie sen. Prawda. Jej rodzice mieli wypadek, a Rose naprawdę dowiedziała się o tym dzisiaj przy śniadaniu. To by też wyjaśniało obecność ciotki.
Dziewczyna zgięła się teraz w pół i zaczęła się trząść. W żaden sposób nie mogła opanować nerwowych drgawek.
- Rozalio, co ci jest? Uspokój się. Musimy poważnie porozmawiać. – Eliza usiadła obok niej i sztywną dłonią dotknęła ramienia Rose. Jej paznokcie były starannie pomalowane bordowym lakierem od Chanel.
Dziewczyna z trudem wyprostowała się i spojrzała rozbieganym wzrokiem na ciotkę.
- Posłuchaj, wiem, że to jest dla ciebie trudne, jak dla nas wszystkich, ale nie możemy opóźniać tej rozmowy. – Ciotka mówiła poważnym, ale nieco zdenerwowanym tonem – Wiesz, że zgodnie z prawem teraz opiekę nad tobą powinni przejąć dziadkowie. Ale, że ty ich nie posiadasz, to ca…
- Jak to nie posiadam?! – Rose krzyknęła głośniej niż planowała. – A babcia Anastazja?! Przecież mogę zamieszkać razem z nią we Włoszech!
- Rozmawiałam już z Anastazją. Powiedziała, że nie czuje się na siłach, żeby jeszcze na stare lata opiekować się rozwydrzoną nastolatką. - Odparła Eliza niezwykle opanowanym tonem.
- Co?! – Rose nie mogła uwierzyć w to, co właśnie usłyszała. Kto jak kto, ale babcia zawsze ją bardzo kochała i wprost nie posiadała się z radości, kiedy Rozalia przyjeżdżała do niej w odwiedziny. – Ale przecież…
- Nie warto teraz roztrząsać tego tematu. – Przerwała jej ciotka. – Anastazja już postanowiła. Więc, jak już mówiłam, teraz cała odpowiedzialność spada na osobę najbliżej spokrewnioną z nieletnią. Czyli na mnie.
Rose zamarła. Doskonale wiedziała, co to oznacza. Będzie musiała zamieszkać z ciotką. Z osobą, która chyba naprawdę nienawidzi jej z całego serca. I z wzajemnością.
Nie, to się nie dzieje naprawdę. Ona tego nie przeżyje. Do pełnoletniości został jej jeszcze rok. Jeden calutki rok.
Eliza założyła lśniący kosmyk włosów za ucho.
- Tak, też nie jestem zachwycona tą perspektywą, ale nie mam wyboru. Prawo to prawo. Ale postanowiłam już, co zrobię. Po pierwsze, wprowadzę się tu. – mówiła tak pewnym tonem, jakby ten dom był jej własnością. – Po drugie, ta cała Basia odchodzi. Zawsze działała mi na nerwy.
- Nie możesz jej wyrzucić! – Krzyknęła Rose z oburzeniem, ale i bezradnością w głosie.
- A kto mi zabroni? Może ty? – Zaśmiała się tonem, obrzydliwie ociekającym cynizmem.
Rozalia miała ochotę rzucić się na nią, ale resztkami sił powstrzymała buzujące w niej emocje.
- O uroczystości pogrzebowe się nie martw. Wszystko załatwię. Twoi rodzice zasługują, by uczczono ich pamięć w wyjątkowy sposób i nie chcę, żebyś mi się do tego wcinała. – Ciotka wstała z kanapy i spojrzała z wyższością na Rose. – Jutro koło piętnastej zjawi się tu samochód z moimi rzeczami, więc masz być w domu. A do tego czasu, tej kucharki ma tu już nie być. Resztę spraw omówimy, kiedy już tu zamieszkam. – dodała zimnym tonem i ruszyła w stronę wyjścia.
Rose skuliła się i po prostu się rozpłakała. Z bezsilności, z załamania. Bo co ona mogła teraz niby zrobić? No właśnie nic. To jej ciotka o wszystkim decydowała, a Rose mogła tylko patrzeć jak jej idealne życie powoli się rozpada.
Drzwi wyjściowe trzasnęły, a Basia wbiegła do salonu, usiadła obok Rozalii i objęła ją mocno.
- Tak mi przykro. – Szepnęła. Pachniała mieszanką wanilii i jakichś owoców cytrusowych. Ten zapach zawsze uspokajał Rose.
- Co teraz będzie? – odparła roztrzęsionym głosem. – Ona kazała ci się wynieść.
O dziwo, Basia wydawała się być zupełnie niewzruszona tą informacją. Chyba nie chciała jeszcze bardziej stresować Rozalii.
- To nic. – Zaczęła łagodnie. – Zrobię, co powiedziała. Nie mam wyboru. Ale pamiętaj, że to nie oznacza końca naszej przyjaźni.
- No przecież wiem, ale… ja z nią tu nie przeżyję. I co będzie z tobą? Będziesz musiała szukać nowej pracy i…
- Słuchaj, nie ma co się teraz tym martwić. – Przerwała jej Basia, rozluźniając uścisk i spoglądając na nią. - Jesteś zmęczona, jest późno. Idź spać, pogadamy o tym jutro, okej?
- No, może masz rację.
Rose była faktycznie padnięta. Tyle przeżyć jak na jeden dzień to naprawdę duuużo za dużo. Dziewczyna wstała na chwiejnych nogach.
- Dobranoc, Barbaro. – powiedziała, naśladując elegancki ton głosu swojej ciotki i próbując powstrzymać łzy. Często bawiły się tak z Basią po odwiedzinach Elizy.
- Dobranoc, Rozalio – Basia zaśmiała się cicho, a Rose razem z nią.
Rose weszła po schodach na piętro, mijając przy tym portrety przodków, które nawet dzisiaj nie dawały jej spokoju i mierzyły wzrokiem każdy jej ruch. Dziewczyna miała teraz jednak ważniejsze rzeczy na głowie, żeby przejmować się starymi obrazami. Przebrała się szybko w długie bawełniane spodnie od piżamy w niebiesko-zieloną kratę i granatową koszulkę, opinającą jej wąską talię, po czym opadła na swoje wielkie łóżko. Zaczęła wpatrywać się pustym wzrokiem w obrazek, który namalowała kiedyś na lekcjach plastyki. Pani kazała uczniom narysować kogoś, kogo podziwiają. Malunek przedstawiał oczywiście babcię Rozalii, tańczącą w bladoróżowej, zwiewnej sukience.
Rose się ocknęła. Musi zastanowić się, co będzie dalej. Nie może się teraz tak po prostu poddać.
Nagle zalała ją fala gniewu. Miała wrażenie, że może zrobić dosłownie wszystko. Nie może się teraz tak po prostu poddać. Tym razem Eliza mocno przesadziła. I Rose - choć zupełnie nie miała pojęcia, jak to zrobić - nie miała najmniejszego zamiaru puścić jej tego płazem.

Lamczi
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Łapcie rozdział od Lamczi. Mamy nadzieję, że się podoba :)

KAŻDY KOMENTARZ = ZACHĘCAJĄCY DO PRACY KOP W TYŁEK <3  

13 komentarzy:

  1. Super rozdział (jak zawsze) :) Czekam na następne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chcę jeszcze!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski <333
    Wredna ta Eliza jak najgorsza dziewczyna z mojej klasy xd
    Piszcie dalej !

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny, czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy rozdział o Alku i CC ma nadzieje że szybko

    OdpowiedzUsuń
  7. Oooomnomnom ;P
    Świetne ;D
    Podoba mi sie ;P
    _________________________
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Bosko. Naprwdę bosko. Czekam na next. <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak dla mnie Lamczi pisze najslabiej ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wielką proźbe do ciebie . Nie mów tak bo po 1. Możesz ją tymi słowami skrzywdzić, a po 2. Jak byś się czuł/a gdyby ktoś ci tak powiedzał, chyba nie za przyjemnie?
      Ja osobiście rozdziały Lamczi lubić zaczełam od niedawna bo zaczeły być ciekawsze.(Mam nadzieje że ty i nikt inny tego źle nie odbierze) Ale ja nie pisałam wcześniej że "Lamczi naj słabiej pisze" albo "Najlepsze są rozdziały CC i Gracji" bo wiem że to może człowieka skrzywdzić i jest bardzo przykre. To tyle z mojej strony i mam nadzieje że przestaniecie tak pisać bo nawet jak ja to widze to mi się przykro robi.

      Usuń
    2. PS Mam nadzieje że Rozi będzie dodawać więcej tak ciekwych rozdziałów jak te odtatnie :) Pozdro!!!

      Usuń
    3. Każda z nas pisze na podobnym poziomie, nie widzę tu żadnej różnicy, oprócz jakiejś maniery i stylistyki, którą też posiadamy. Ja wiem, że wy byście z chcęcią czytali rozdziały tylko CC, ale tak nie będzie.

      Usuń
  10. Czekam na rozdział CC i Alka <3

    OdpowiedzUsuń