Rozalia
- Kurde, co się dzieje ?! Czemu on
jeszcze nie zadzwonił ?! Przecież musi ! -
Myślała Rose.
Siedziała w swoim pokoju i próbowała
odrabiać matmę, jednak jej umysł cały
czas przyćmiewały myśli o Grześku, a
raczej o telefonie od niego, którego
jeszcze nie raczył wykonać. Jej idealny
plan musiał się powieść. A jeśli nie ?...
Była tym wszystkim tak przejęta, że
dzwonek swojego iPhona usłyszała
dopiero po trzecim sygnale.
- Tak ? – Spytała uwodzicielsko, zobaczywszy na ekranie nieznany numer.
- Eee, cześć. Dzwonię, bo mówiłaś, żebym
zadzwonił… ee to znaczy jak mi się
będzie nudzić, czyy coś – Odpowiedział
wyraźnie zmieszany perkusista.
- Ej, no nie stresuj się tak. – Odparła ze
sztucznym śmiechem – Too czemu
dzwonisz?
- Chciałem ci powiedzieć coś, o czym
dużo myślałem od naszego spotkania. –
Wyjaśnił, wciąż lekko poddenerwowany –
Ale to chyba nie jest rozmowa na
telefon, więc chciałem spytać, czy nie
wyskoczyłabyś może jutro ze mną do
jakiejś kawiarni, czy coś ?
- Jasne, chętnie – Powiedziała ze
spokojem w głosie, z trudem tłumiąc w sobie
okrzyk radości. – Może o trzeciej?
- Pewnie, o trzeciej może być – Rozalia
wyczuła ulgę w jego głosie.
- No to do zobaczenia – Pożegnała się,
znów przybierając swój kokieteryjny
ton.
Taaaaaaaaaaaaak! Taaak! Taaaaaak! –
Dziewczyna miała ochotę wydrzeć się
na cały dom. Teraz wszystko pójdzie jak z płatka. Zacznie
pokazywać się
publicznie z chłopakiem, jej zdjęcia będą pojawiać się w gazetach
i internecie,
ktoś znany ją zauważy, zrobi z niej modelkę, aktorkę, czy
kogokolwiek, byleby
sławnego i jej kolejne marzenie zostanie spełnione.
Zadowolona zbiegła po schodach i wpadła
do kuchni.
- Zadzwonił do mnie ! – Krzyknęła do Basi
rozentuzjazmowana.
- Tak ? To świetnie ! – odparła kucharka z
uśmiechem.
Basia była jedyną osobą wtajemniczoną w
plan Rose… Chociaż i tak nie do
końca. Dziewczyna wolała nie wspominać jej o
tym, że chce poderwać muzyka
tylko dla sławy. Przedstawiła jej tę zaletę, jako
coś co będzie miała przy
okazji, gdy zacznie się z nim spotykać.
- No wiem, że świetnie ! Zaprosił mnie do
Rondo Royal.
Rozalia oczywiście zaplanowała już sobie
gdzie pójdą. Rondo Royal było
najlepszą restauracją w mieście… a zarazem
najdroższą, ale to jej akurat nie
przeszkadzało.
- Ale jesteś pewna, że chcesz z nim tam
iść ? – Spytała Basia z troską – Może
to trochę za wcześnie ?
I to był właśnie wielki minus mówienia
Basi o swoich planach. Kucharka często
służyła Rozalii dobrą radą, ale potrafiła
też prawić jej długie mowy na temat
tego, czy aby na pewno uważa swój wybór za
słuszny itp. Mimo tego Rose
traktowała ją jak przyjaciółkę. Nie tylko z tego
powodu, że świetnie się z nią
dogadywała, ale też dlatego, że nie mogła czuć
oparcia w nikim innym. Innych
przyjaciół przecież nie posiadała, a jej rodzice
w ogóle jej nie słuchali.
Dziewczyna wcale nie czuła się z tego powodu
przygnębiona, czy przybita,
ponieważ twierdziła, że nie potrzebuje kogoś, kto
miałby jej się tylko wtrącać
w życie.
- Taaaak, jestem pewna jak jeszcze nigdy
dotąd ! – Słowa kucharki ani trochę
nie zbiły Rozalii z tropu.
- Noo, skoro tak mówisz… Too w co się
ubierzesz ? – Zapyta Basia z
porozumiewawczym uśmieszkiem.
- Nie wiem jeszcze. Powiem mamie, żeby
przysłała mi jakąś oszałamiającą
sukienkę. – Odparła wychodząc z kuchni.
Znalazła się w wielkim salonie. Roiło
się w nim od antycznych, drogocennych
mebli, co jednak nie sprawiało, że
wyglądał jak jakaś starodawna komnata.
Cały pokój utrzymany był w jasnych
barwach, a duża część mebli miała
kwieciste wzory i motywy. Nowoczesne sprzęty
były idealnie dopasowane do
innych części wyposażenia. Z sufitu zwisał ogromny,
ciemnozłoty żyrandol ze
świecznikami. Nie był jednak używany, bo po prostu
nikomu nie chciało się
wchodzić kilka razy dziennie na krzesło, tak by móc tam
dosięgnąć i zapalać
świeczek. Do oświetlenia pomieszczenia służyły sprytnie
ukryte za obrazami i
w rogach pokoju małe lampki. Po ich włączeniu salon
wyglądał niezwykle
magicznie. Jednak często nie było to konieczne, ponieważ
okna wielkości całej
ściany znajdujące się w jednym z boków pomieszczenia
zwykle dostarczały
wystarczająco dużo światła.
Opadła na skórzany, beżowy fotel i
włączyła telewizor plazmowy wiszący na
jednej ze ścian. Ujrzała Wojtka
rozmawiającego z jakąś prezenterką programu
muzycznego. Rozalię znowu przeszedł
ten dziwny dreszcz.
Stwierdziwszy, że w telewizji nie ma nic
ciekawego, wyłączyła plazmę i zaczęła
przeglądać czasopismo z najnowszymi
dziełami znanych projektantów. Musiała
się przecież przygotować na zbliżającą się randkę.
Lamczi
----------------------------------------------------------------------------------------------------
A więc, proszę, łapajcie nowy rozdzialik prosto od Lamczi ! Mamy nadzieję, że się spodoba !
Prosimy o komentowanie i obserowanie, bo w zasadzie nie wiemy czy ktoś to w ogóle czyta ;)
Ja czytam ! :) i bardzo Mi sie to podoba :) kiedy nastepny post ?
OdpowiedzUsuńDokładnie nie wiem. Jak tylko go napiszę to wstawię. M.
UsuńCzekam! Wreszcie nowy pościk!!. ; DD
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
OdpowiedzUsuńHahhahahahaha! Zajebisty! No. Przykułam uwagę kotów, które to czytając, więc zapraszam na mojego bloga:D http://to-tylko-kolejny-malo-znaczacy-blog.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że dawno nie komentowałam ;)) rozdział, a raczej rozdziały cudoooowne ♥ i nie mogę się doczekać notki kolejnej ;pp ciekawa jestem jak to wszystko się dalej potoczy i czy CC odnajdzie swoja prawdziwą rodzinę ;)) pisz szybko;**
OdpowiedzUsuńhid.bloog.pl